środa, 30 października 2013

Po nitce do kłębka, czyli koniec Blogowego Sznaucerka?!

Temat może nie dotyczy żadnej afery szabloniarskiej, ale niewątpliwie zainteresuje wszystkie szabloniarki. I wszystkie autoreczki opowiadań też! 

Nieuważna dziewczyna Mjuta, jednego z autorów Blogowego Sznaucerka, opublikowała na swoim tumblerze zdjęcie... Swojego mana! Nie poruszyłoby to nikogo, gdyby nie fakt, że tym razem to naprawdę jest on. Można by się kłócić, że zdjęcie jest nieprawdziwe, a jednak po raz pierwszy na Blogowym Sznaucerze autorzy dopuścili się tego, z czego niejednokrotnie śmiali się, gdy pisali o zachowaniu wyśmiewanych przez siebie bloggerek - zaczęli usuwać komentarze z linkiem. Sprawa może by ucichła, gdyby nie to, że Sznaucerek zdążył sobie narobić wielu wrogów. O tym, jak szybko ich zdobywają wiedzą wszyscy, ale jeśli nie wiecie to może wyjaśnię to pokrótce. Jest o czym pisać, bo lista jest całkiem długa. Bez względu na to, jak bardzo opowiadanie Venetii jest ich zdaniem żałosne, nie powinni niszczyć działalności tak wielu osób nie znając ich. Na swoją obronę mieli do powiedzenia tylko jedno: nigdy nie krytykują osób, lecz tylko ich wytwory. Tylko czy jest między tymi dwoma kwestiami jakakolwiek różnica? Hejtując twory uzyskują dokładnie ten sam efekt, jaki uzyskaliby w drodze hejtowania samej osoby: musi ona zakończyć swoją działalność, nie może jej kontynuować, bo nie ma już w tym świecie życia, a hejterzy mieszają każde jej słowo z błotem. Hejtowanie tworów zawsze kończy się więc hejtowaniem osoby. Ok, opowiadanie Venetii dostarczyło mi sporo zabawy, było beznadziejne i śmiałam się pół dnia:D A jednak nie wiem, kim ona jest. Może jest upośledzona umysłowo? Może jest niepełnosprawna i jeździ na wózku, i ok, beznadziejnie pisze ale może w ten sposób sobie radzi z problemami? Może to jej pomaga? Może ma jakiś problem natury psychicznej i zniszczenie jej opowiadania w internecie skłoni ją do samobójstwa? Nigdy nie wiemy, kto jest po drugiej stronie, lepiej więc się opamiętać i nie mieć nikogo na sumieniu. Jednak autorzy Sznaucerka nie raz pokazali, że nie mają ani "rzycia", ani sumienia również:)

Tym bardziej rozśmiesza mnie zdziwienie Kruliczka, że wszyscy tak bardzo chcą wiedzieć, kim są autorzy Sznaucerka. 
Kruliczku, naprawdę? Naprawdę Cię to dziwi? Ktoś wyraźnie Was szuka, mnóstwo takich osób mogłoby chcieć Was znaleźć, a Ciebie to dziwi? Walcząc z samą Venetią nastawiliście przeciwko sobie kilkadziesiąt fanek, a teraz pomyślmy, ile razy się z kogoś śmialiście xD

W każdym razie Anonimy dopięły swego i umieściły link do zdjęcia Mjuta w komentarzach.
Panika, jaka wybuchła wśród autorów tego journala, potwierdza wszystko. Usunięty post na tumblrze Omlecika, usuwane komentarze. Już same wypowiedzi Krulika mówią wiele. Nie odnajduję w nich tego spokoju i luzackiego podejścia w stylu: "mówcie co chcecie, i tak Was wyśmieję, bo jestem zajebisty". Chociaż tyle dobrego, że przejęli się sprawą. Tylko czemu się dziwią? xD

Na ratunek Sznaucerkowi przybyły nieliczne osoby.
Serio? Jaką PRYWATNĄ STRONĘ? Byłaby prywatna, gdybyśmy nie mieli do niej dostępu xD Powinna wiedzieć, że skoro pół Internetów nie znosi Sznaucerka, jej chłopaka i pozostałych dwóch autorów, to ktoś grzebać będzie. Czy to jest wchodzenie z butami w ich życie? Sami do niego zapraszają, odkąd tylko założyli tego bloga xD Omlet zaprosiła sama, publikując zdjęcie:)

Warto zatem się zastanowić, czy na zdjęciu się skończy.
Czy warto się narażać? Nigdy nie wiemy, kto jest po drugiej stronie ani jak wykorzysta zamieszczone w Internetach informacje. Czy do autorów Sznaucerka w końcu dotrze, że zaczyna się robić gorąco wokół ich osób? Czy nie nadszedł już czas, aby zakończyć tą cudowną zabawę, chłopacy? Bo chyba zaciera się Wam granica między zabawą, a poważnym problemem:) 

Czy nadchodzi koniec Sznaucerka? Chłopacy są już coraz mniej anonimowi, a mając zdjęcie można szukać dalej... W każdym razie robi się gorąco, a szabloniarki i autorki opowiadań będą mogły spać spokojnie, bowiem wszystko wskazuje na to, że kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie:)